W połowie stycznia tego roku kupiłem na wiadomym portalu książkę o wiadomej tematyce. Idąc podjąć ją z paczkomatu nie miałem pojęcia, że w moim życiu zaczyna się nowa przygoda.
Odbierając przesyłkę wydała mi się ona podejrzanie ciężka, ale nic a nic mnie to nie zmartwiło. Otwierając ją w domu nie sądziłem nawet, jak niesamowite dla mnie rzeczy przyjdzie mi odkrywać. Na wierzchu przesyłki czekała na mnie kartka z informacją, iż oprócz książki Pani M przesyła mi dokumenty zgromadzone przez jej tatę, w czasach gdy nie było internet. Pod kartką ukazały się moim oczom starannie zapakowane teczki, a w nich niespodzianka – skrzętnie zebrana na pojedynczych kartkach książka Brocha i Hauptmanna „Die Westgalizischen Heldengraber”. Każdy kto zna tema wie jak ciężko jest ją spotkać obecnie, a co dopiero przed rokiem 90 gdzie nawet wiedza o jej istnieniu była znikoma. Oprócz kopii tej książki w paczce znalazłem kopie dokumentów z inwentaryzacji konserwatorskiej cmentarzy z ówczesnego województwa tarnowskiego, oraz materiały przygotowywane przez właściciela tego zbioru. Największe emocje wzbudziła we mnie jednak niepozorna kartka, na której autor opisywał iż pewne fragmenty książki nie kopiował z powodu braku papieru i konieczności jego oszczędzania. Czy obecnie ktoś ma jeszcze świadomość, że były takie czasy?
Oczywiście napisałem do Pani M wiadomość, iż jestem niesłychanie wdzięczny za materiały, wiem co zawierają i jestem pełen podziwu dla jej taty za pracę jaką musiał włożyć w swoją pasję.
Na innej aukcji tej samej Pani nabyłem kolejną książkę, a wraz z nią dostałem już prawdziwy skarb – klisze fotograficzne ze zdjęciami cmentarzy niezwykle starannie i pieczołowicie opisane. Mój podziw i wzruszenie były w tym momencie poza wszelką skalą mogącą je opisać. Wszystko to co otrzymałem było częścią zbiorów Pana Ryszarda Zaklukiewicza, obecnie 89 letniego Pana, który gromadził różne materiały w tematyce pierwszowojennej i nosił się nawet z zamiarem napisania książki.
Od Pani M dostałem również prywatną informację, że jeśli jestem zainteresowany, to przekaże mi całe archiwum klisz taty. Jak mógłbym odmówić takiej propozycji?
Od niedzieli jestem najszczęśliwszym na świecie posiadaczem archiwum Pana Ryszarda, którego zawartość to przeszło 200 rolek klisz fotograficznych (w większości opisanych klatka po klatce), które obecnie kataloguję, a później będę digitalizować. Za okazane zaufanie i przekazane zbiory jestem ogromnie wdzięczny, a przeglądając je nie mogę się nadziwić staranności z jaką zostały zachowane i opisane. U mnie mają na zawsze bezpieczne schronienie.
Pani M i jej tacie będę wdzięczny dopóki moja pamięć nie będzie mnie zawodzić.
2 Replies to “(Nie!)zapomniane archiwum.”