Długi sierpniowy weekend był czasem aktywnego odkrywania przeze mnie uroków najbliższych terenów, oczywiście pod kątem cmentarzy pierwszowojennych. Pobyt na racławickim cmentarz był ukoronowaniem tego okresu i dostarczył mi sporo refleksji. Cmentarz ten jest mi dobrze znany, byłem na nim nie raz, jednak patrząc na to w jakim był stanie podczas ostatniej wizyty zastanawiałem się, czy jeszcze istnieją jego materialne ślady. Podczas wędrówki do niego lubię odwrócić się i podziwiać panoramę okolicznych terenów – Kamieniec, Racławice, Rożnowice, Kwiatonowice. Zaskoczyło mnie tylko, że już praktycznie w polach jesień, zboża skoszone, nie jedno ściernisko zaorane, ziemniaki już tylko czekają by je wykopać. Z dziecięcych wspomnień taka sytuacja zawsze kojarzyła mi się z wrześniem, czy nawet październikiem, obecnie jednak to norma – nawet natura przyspieszyła, nie tylko my. Odkąd piękny kamienny mostek przy drodze szutrowej został zamurowany, podchodzę do cmentarza skrajem pól.
W dali zawsze widać jak drogowskaz las w którym kiedyś stał dumnie cmentarz. Ostatni raz gdy tu byłem ledwo można było przedrzeć się do jego mizernych pozostałości. Tym razem jednak jestem zaskoczony, cmentarz został odsłonięty, wykarczowano całe zarośla uniemożliwiające dotarcie do niego , przez pierwotną furtkę, z której zostały jedynie dwa mocno pochylone słupy betonowe. Jednak mimo fatalnego stanu cmentarza odczułem ulgę, faktycznie pierwszy raz od niepamiętnych chwil gmina tak dumna ze swej historii postanowiła zająć się tym miejscem. I choć niewiele przypomina wielkość tego cmentarza to warto pamiętać, że to miejsce odwiedzane głównie przez zwierzynę, jest miejscem ostatniego spoczynku 128 ludzi (niektóre źródła podają, że 131 ponieważ podobno pochowano tam jeszcze jednego żołnierza wermachtu i dwie rozstrzelane w czasie drugiej wojny osoby) i jedynie 9 z nich zostało zidentyfikowanych. Nikt nie ma pewności ilu spośród nich to Polacy, ale czy to ma znaczenie? To miejsce spoczynku tych, którzy przecież chcieli wrócić do swych rodzin i ojczyzn, jednak los zostawił ich w tym miejscu bez opieki najbliższych nad ich mogiłami.