Przegonina, wieś w Beskidzie Niskim, wieś której już nie ma, choć nadal jednak funkcjonuje jako przysiółek wioski która kiedyś była jej przysiółkiem. Spoglądając w austriackie mapy katastralne zobaczymy, że w 1850 roku Przegonina to prężna wioska, a Bodaki to raptem przysiółek, zobaczymy ile pól uprawiano w okolicy, gdy przymkniemy oczy nad mapą możemy sobie łatwo wyobrazić gwar żniwnej pory i ciszę przedwiośnia. Obecnie to jedynie kilka domów, część wsi Bodaki i zupełna niezauważalność faktu, że obok Bartnego była to wieść słynąca z kunsztu zamieszkałych w niej kamieniarzy.

Czy ktoś kierując się na cmentarz wojenny nr 69 spodziewa się w takim razie iż nekropolia ta będzie przykładem tego kunsztu – nie mam pojęcia. Nie wiem też czy widok który zastaną odwiedzający te mogiły ich nie rozczaruje. We mnie wywołuje zdziwienie jak doskonale wkomponowany jest w otoczenie i wątpliwość, czy Hans Mayr kiedykolwiek zakładał, że jego dzieło będzie tak harmonijnie współistniało z przyrodą. Pamiętam gdy pierwszy raz byłem w Przegoninie i stojąc 20 metrów od cmentarza nie mogłem go znaleźć, nawigacja w telefonie mówiła jesteś u celu, a ja kręcąc się w lesie nie widziałem go wcale, a jedynie informacja, że jest tuż przy leśnej, wtedy świeżo wyremontowanej drodze, doprowadziła mnie do jego stóp i stałem tam oniemiały z zachwytu. Dziś zachwyca mnie tak jak pierwszym razem, malowniczo ubrany w leśne szaty, skromny a jednocześnie majestatyczny.

Na wielu cmentarzach pierwszowojennych, nie tylko w Beskidzie, część poległych ekshumowano z mogił pierwotnych i przenoszono na nowy cmentarz, czasem składając ich obok towarzyszy którzy spoczęli tam zaraz po śmierci. Korzystając z archiwalnych dokumentów sądziłem, że tak samo było i na tym cmentarzu, jednak dzięki uwagom KG z forum austro-wegry.eu wiem, że w tej kwestii popełniłem błąd. Wymienienie niżej żołnierze nie spoczywali pierwotnie w lesie w Przegoninie, lecz byli pochowani na miejscowym cmentarzu i z niego przeniesieni na cmentarz nr 69. Byli to poddani cesarza Karl Zimmer, Ferdinand Rotmeier (Emanuel Rotmaier) Anton Kuttner i poddani cara Pawel Safranow, Boris Iwan Spyrina, Aleksiej Korowajew, Fiodor Prakudin, Kuzma Diakow Nikolaj Worozejkin i ich 5 towarzyszy – przy tych żołnierzach widnieje w dokumencie KGA adnotacja w kolumnie „Lage” „Ortsfriedhof” a to oznacza właśnie miejscowy cmentarz, jako miejsce pierwotnego pochówku.

Przeglądając te same archiwalne materiały dostrzegam jak ta nekropolia obecnie, bardziej niż w czasie powstania, pielęgnuje pamięć tych co odeszli, nie samych żołnierzy, bo ci spoczęli tu na wieki, pielęgnuje pamięć mieszkańców wioski której nie ma. Odeszli, jedni dobrowolnie inni zmuszeni, a w dokumentach związanych z nekropolią pozostali na wieki, razem z żołnierzami. Są tam nadal Stefan Bodak, Wasyli Stankowicz, Iwan Parulka, Wasyl Zelew, Ignac Stankowicz, Arena Kozak, Tekla Kolko, Onufry Skirpan, Aleksander Walewski, Ilia Skirpan, Andrzej Stankowicz, Wania Spiewak, Aflan Kolko, Michał Warholik, Zachar Spak, Maria Mierkowicz, Lemko Bonczarowski, Kostiak Staranczyk, Wasyli Skirpan, Michał Glus, Kozlik, Skirpow – tak ich uwieczniła i zapamiętała na wieki C.K. administracja wymieniając jako właścicieli ziem na której swój ostatni oddech wydali polegli żołnierze.




I ten paradoks historii, że po 30 latach od śmiertelnego boju, ci polegli zostali, a ci którzy pierwsi ich pogrzebali odeszli z Przegoniny w większości na zawsze. Śmierć zagrała z nimi znaczonymi kośćmi w grze o wieczny spoczynek. Tych którzy nie chcieli tu zostać pogrzebała na wieki, tych którzy chcieli tu spocząć na wieki, przy swoich bliskich, pognała precz. Czemu wymieniam nazwiska mieszkańców tej wioski? Bo podzielam pogląd Moniki Schnajderman zawarty w jej książce „Pusty las”, iż nie wspominając tych którzy tam żyli skazujemy ich na wieczne zapomnienie jednocześnie uwieczniając imiona tych którzy przyszli tam tylko na chwilę, a zostali na zawsze.

Cóż jeszcze mówią nam zachowane dokumenty o tej leśnej nekropolii? Choć nie zachował się żaden projekt cmentarza (przynajmniej do tej pory na taki dokument nie natrafiłem) wiemy, iż ściany ogrodzenia przednie i boczne wykonano z „suchego kamienia” (mur okalający cmentarz ułożony jest z kamieni bez użycia zaprawy), zaś tylne słupy betonowe połączono drutem kolczastym, mogiły pokryto trawnikiem. Dalej dokument ten stwierdza, iż na cmentarzu wykonano kompletne ogrodzenie, bramkę (zapewne chodzi o wejście na cmentarz po kamiennych schodach), pomnik (drewniany krzyż Mayra), wykonano krzyże i kopce nagrobne, zakończono prace ogrodnicze i ustawiono Zugang (który do dziś wskazuje drogę). Dokument sugeruje, że nie umieszczono tabliczek na grobach choć wiemy, że ostatecznie znalazły się na swoim miejscu.

Stojąc tam można odnieść wrażenie, że od ponad 100 lat jest niezmienny i trwa w symbiozie z lasem. Ten jednak od czasu do czasu powoduje, iż delikatne zmiany na nekropolii zachodzą (uszkodzony żeliwny krzyż Mayra przez upadające drzewo) a natura nieubłaganie upomniała się o jedyny drewniany element, potężny oryginalny krzyż.

I właśnie ten krzyż najdobitniej pokazuje jak rodzimy się, dumnie pokazujemy światu swoją obecność i przemijamy często w ciszy i zapomnieniu, a po śmierci trwamy jedynie tak długo jak trwa o nas pamięć.
Piękne odpoczywanie.