Chodząc po beskidzkich cmentarzach zastanawiałem się nie raz jak one wyglądają z perspektywy tego, który ponoć wszystko widzi, wie i wszystkiego jest sprawcą. No ale ja absolutnie nie mam w sobie boskiej wyższości więc ciekawość musiałem dostosować do pułapu śmiertelnika. I tu z pomocą takiemu maluczkiemu jak ja przychodzi postęp cywilizacyjny i chińska technologia. Wymyśliwszy sobie pewien projekt znalazłem narzędzia do jego realizacji i jak na razie uczę się tej realizacji – dwa wypadki lotnicze już za mną.
Poniżej maleńka „surówka” pierwszych prób i pierwszych lotów. Przyznam z radością, że zajawiło mnie „dronowanie” ogromnie i możliwość spojrzenia na te ciekawe miejsca z perspektywy wyższej powoduje uśmiech na twarzy połączony z zachwytem nad wyglądem niektórych projektów cmentarnych z tej lotnej perspektywy.











