3 maja 1915 roku
Dowództwo dywizji o godz.12.20 jako główny cel do osiągnięcia na ten dzień wyznaczyło wzgórze Wilczak. Górowało ono nad okolicą i chroniło podejście pod leżący na północ od niego, stanowiący ważną bazę zaopatrzeniową prawego skrzydła 3. Armii Biecz, przez który przechodziła linia kolejowa. Dowództwo dywizji obserwowało przygotowania i sam atak na Wilczak ze stanowiska ulokowanego przy kapliczce we wschodniej części Kwiatonowic. 1

Zacytowane powyżej słowa, przeczytane niemal dokładnie 110 lat po bitwie o Wilczak spowodowały, że zapragnąłem spojrzeć na wzgórze okiem uczestników wydarzeń z 1915 i sprawdzić jak ważne to było wtedy miejsce. Choć urodziłem się i wychowałem w pobliskim Bieczu nigdy wcześniej nie zapuszczałem się w ten rejon dalej niż na cmentarz będący pamiątką tamtych wydarzeń, a obecnie niemym, skrytym w zaroślach, wyrzutem sumienia po grzechu niepamięci.
Nie miałem pojęcia, że wędrując drogami Kwiatonowic, Klęczan, Strzeszyna, Bugaju, Krzemiennego Działu, zapuszczając się leśnym jarem w głąb lasu na Wilczaku sam przed sobą odkryję ciekawą historię tego skrawka ziemi. Spoglądając na sielskie obrazki za oknami samochodu, wspaniałą spokojną panoramę okolicy ciężko sobie wyobrazić, że 110 lat wcześniej piękne zalesione wzgórze musiało być przez kilka godzin piekłem na ziemi, a wspaniały las wyrósł ponownie na krwi i ciałach jego obrońców i zdobywców.

Cmentarz wojenny nr 104 w Strzeszynie Wilczaku jest niewielkim cmentarzykiem na którym spoczęli na zawsze żołnierze dwóch armii. Pochowano na nim 22 żołnierzy armii carskiej, którzy zapewne polegli broniąc swoich pozycji w zachodniej części wzgórza Wilczak i 11 żołnierzy austro-węgierskich, w tym ośmiu znanych z imienia i nazwiska, oraz daty śmierci. Odwiedzając cmentarze wojenne praktycznie nie zwracam uwagi na przynależność pułkową pochowanych na nich żołnierzy, nie zwracam uwagi również na przynależność armijną uważając, że skoro budowniczowie nekropolii chcieli godnie pochować również swoich wcześniejszych wrogów, to nam, Polakom, tym bardziej nie wolno kierować się stereotypowym podziałem na „naszych i obcych” gdyż wśród tysięcy poległych po obu stronach konfliktu są „nasi”. Jednak znając strukturę niektórych austro-węgierskich pułków nie sposób nie powiedzieć o wielu nekropoliach „polskie”. Tak jest w przypadku cmentarza wojennego nr 104 na Wilczaku, gdzie spośród zidentyfikowanych siedmiu to żołnierze 57 „tarnowskiego” pułku piechoty, a jeden 56 „wadowickiego” pułku piechoty. Nie zachował się niestety w Archiwum Narodowym w Krakowie oryginalny austriacki spis poległych, posiadamy jedynie polski jego odpis, jednak i na nim urzędnik UONGW nie dopatrzył się „polskości” poległych notując nawet przy nazwisku Stanislausa Zająca „Austriak”.

Raptem pięć lat po boju o „twierdzę Wilczak” policjanci z posterunku policji w Bieczu meldowali do Gorlic, iż na cmentarzu znajdują się dwa groby masowe i sześć pojedynczych (grobów na cmentarzu jest w sumie 13 w tym 5 pojedynczych), a nazwiska poległych nie są znane.

Wystarczyło pięć lat i brak tabliczek na grobach by poległych uczynić nieznanymi. Czy zatem po 110 latach należy się dziwić, że to miejsce wiecznego spoczynku odchodzi w niebyt, że poza garstką ludzi niewielu o nich pamięta, a dla innych ważniejsze było drzewo, które na nich wyrosło niż wieczna pamięć o żołnierzach walczących by mieszkańcy Biecza i okolic mogli w spokoju żyć z dala od wojennej zawieruchy? Odpowiedź może być tylko jedna! TAK należy się dziwić, że potomkowie tych którzy zawdzięczają życie tym poległym bezczeszczą ich pamięć z taką sama lekkością jak bezmyślnie powtarzają Bóg, Honor, Ojczyzna nie mając nawet elementarnej wiedzy o historii tej swojej najmniejszej ojczyzny. Ale nie o pseudo patriotyzmie będzie to wpis, a o historii, która na wschodniej cześci Wilczaka połączyła losy carskich obrońców wzgórza i żołnierzy pułków, które o wzgórze 373 nie walczyły.


Druga linia obrony
3 maja 1915 roku Wilczak broniący dostępu do Biecza stał na drodze XLI Korpusu Rezerwowego armii niemieckiej generała Hermanna von Francoisa, w skład którego wchodziła 81 i 82 Rezerwowa Dywizja Piechoty. Odziały Korpusu Rezerwowego dzień wcześniej toczyły zacięty bój o Gorlice. Pogoda tego ranka uległa pogorszeniu, zaczął padać deszcz i zrobiło się zimno2. Nim oddziały niemieckie podeszły pod wzgórze Wilczak musiały pokonać dwie przeszkody, zdobyć Kwiatonowice i Klęczany. XLI Korpus Rezerwowy składał się z dwóch dywizji 81 i 82 Dywizji Rezerwowej, a dywizje te składały cię z 267, 268, 269 (81 Dywizja), 270, 271, 272 (82 Dywizja) rezerwowych pułków piechoty P.R.I.R.

Po drugiej stronie stacjonowała 61 Dywizja piechoty składająca się z 241 Siedleckiego pułku piechoty, 242 Łukowskiego pułku piechoty, 243 Chełmskiego pułku piechoty, 244 Krasnostawskiego pułku piechoty. Jednostki te już 2 maja znajdowały się na linii natarcia XLI Korpusu Rezerwowego i toczyły z nim zacięte boje. I choć w dokumentach rosyjskich (dokument nr 149)3 z 3 maja Stawka podaje, że 31 i 61 Dywizje utrzymały swoje pozycje dzielnie odpierając ataki, wiemy doskonale, że generał Francois odepchnął oddziały rosyjskie na wschód od Gorlic. O 3:30 3 maja 1915 roku (dokument nr 150)3 sztab 3 armii rosyjskiej wyznacza 61 dywizji odcinek frontu od wzgórza 371 (Dział Krzemienny), 369 (Bugaj), 331 (Strzeszyn), Klęczany (w dokumentach rosyjskich nie wymienia się wzgórza Wilczak, a pozycje w tym rejonie armia rosyjska określa słowem Klęczany) i dalej na południe do rzeki Ropy.

271 P.R.I.R. od rana kontynuował natarcie wzdłuż drogi Gorlice-Biecz i po przekroczeniu drogi Zagórzany-Kobylanka dostał się pod ciężki ostrzał ze wzgórza Wilczak, jednak w miarę posuwania się naprzód żołnierze dostali się również pod silny ogień flankujący z Klęczan. Z powodu porannego deszczu ciężka artyleria nie mogła od początku wspierać działań piechoty, gdyż rozmiękłe drogi uniemożliwiały szybkie jej przemieszczanie na właściwe pozycje, a piechota była wspierana tylko artylerią polową i dopiero o godzinie 13:25 2 wsparcie artyleryjskie było wystarczające by rozpocząć atak.

1 i 4 kompania przez nasyp kolejowy przedostała się do koryta potoku Moszczanki i tutaj stromymi brzegami potoku wspięła się na wzgórze Klęczany – wspinaczka musiała być ciężka, gdyż w kilku źródłach zanotowano, że żołnierze by ułatwić sobie wejście na wzgórze porzucali swoje plecaki i podpierając się na karabinach zdobywali strome wzniesienie, z którego wojska rosyjskie wycofają się na pozycje obronne na Wilczaku.

Jak pisze Oskar Tile von Kalm
„dopiero z tej wysokości wojska zdały sobie sprawę z pełnej siły pozycji Wilczak”.
Doskonale okopane oddziały rosyjskie celnym i silnym ostrzałem wzgórza zmusiły żołnierzy niemieckich do zejścia w dolinę i tutaj zwiad porucznika Bierwagena mający na celu rozpoznanie pozycji wroga zameldował o niewykrytych i nieostrzelanych dotąd pozycjach rosyjskich na lewo od zalesionego wzgórza Wilczak. Dzięki meldunkowi artyleria wspierająca oddziały piechoty objęła i ten obszar wzniesienia ostrzałem.
267 i 268 P.R.I.R. 81 DP po zajęciu Kwiatonowic dostał się pod ogień artylerii rosyjskiej, by zminimalizować straty i przygotować się do ataku w/w pułki zeszły do doliny gdzie znalazły się w martwym polu ostrzału i od zachodu przystąpiły do ataku na północno-zachodnie zbocze Wilczaka. Niestety w trakcie ataku były narażone na ostrzał flankujący z pozycji Rosyjskiej na Dziale Krzemiennym, który znajdował się w pasie natarcia 12 DP. Linią rozdziału XLI Korpusu i 12 DP była droga Strzeszyn-Biecz. Współpraca zarówno 81 i 82 niemieckich Dywizji Piechoty, oraz 12 DP miały kluczowe znaczenie dla sukcesu szturmu na Wilczak i utrzymania tej pozycji w razie przewidywanego kontrataku Rosjan z Biecza. 81 DP rozpoczęła skoncentrowane przygotowanie artyleryjskie o godzinie 17, a atak piechoty przewidziany był na godzinę 18:30. 2

271P.R.I.R z 82 DP również nie ustawał w wysiłkach by zdobyć wzgórze. Po dotarciu do pierwszej linii okopów pułk nie natrafił na opór przeciwnika, żołnierze znaleźli w nich jedynie zabitych i rannych żołnierzy carskich. Nad pierwszą linią okopów wznosiły się kolejne (wg relacji było ich aż pięć) i każda próba kolejnego ataku kończy się ciężkim ostrzałem ze strony doskonale okopanych i przygotowanych pozycji rosyjskich. Jednak Rosjanie nie ograniczyli się jedynie do odpierania ataków, zgromadzili na wzgórzu poza wzrokiem atakujących Niemców świeżo przybyłe z Biecza oddziały. Około godziny 18 2, gdy kompanie szturmowe 271 P.R.I.R. rozpoczęły kolejny atak na Wilczak, Rosjanie między południowym stokiem Wilczaka, a nasypem kolejowym i rzeką Ropą wyprowadzili kontratak. Był to krytyczny moment dla dywizji niemieckich w boju o Wilczak. Jednak ogień artylerii i ogień flankujący z południowego brzegu Ropy skutecznie powstrzymały kontratak oddziałów carskich, które najpierw zaległy, a nie mogąc wytrzymać zmasowanego ostrzału artyleryjskiego uległy panice i rozpoczęły odwrót w kierunku Biecza. Tutaj włączyła się ciężka artyleria, która ze wzgórza 323 na północ od Glinika prowadziła ogień nękający wzdłuż drogi do Biecza i drogi z Załawia do Korczyny uniemożliwiając Rosjanom przysłanie kolejnych oddziałów.
Nastąpił decydujący atak oddziałów 81 i 82 DP na Wilczak. 267 P.R.I.R. atakujący od północnego zachodu meldował, że wróg był nieustępliwy i dzielnie bronił swoich pozycji, jednak im dłużej trwał atak tym opór Rosjan malał, aż w końcu zaczęli machać białymi flagami i o godzinie 18.20 Wilczak był już w ich rękach 4, 271 P.R.I.R meldował, że między godziną 18 a 19 zdobył pozostałe linie okopów, a o godzinie 19:30 całe wzgórze było już w posiadaniu oddziałów niemieckich 5. Zdobywcy Wilczaka okopali się na nim na noc, a alarm bojowy nie został odwołany do późnych godzin nocnych 1, gdyż dowództwo spodziewało się nocnego kontrataku od strony Biecza.
Co ciekawe w dokumencie nr 1753 z 3 maja 1915 roku z godziny 19:45 skierowanym do dowództwa 9, 31 i 61 dywizji czytamy:
Z nadejściem ciemności, po podjęciu wszelkich środków mających na celu utrzymanie porządku, tajności i łączności, korpusy mają zająć nowe pozycje wzdłuż linii Ołpiny, wzgórze 385, Grudna Kępska, wzgórze 306, 332, Harklowa, Pagórek (…)
Oznaczałoby to, że dowództwo rosyjskie planowało nocne skryte opuszczenie pozycji na Wilczaku? Treść dokumentu sugeruje, że godzina 19:45 to godzina wg czasu moskiewskiego, gdyż 2 maja 1915 roku w okolicach Biecza zachód słońca był o 19:30 i tak meldowały oddziały niemieckie, że o 19:30 opanowali wzgórze w ciemnościach.

Jak krwawe musiały być to walki możemy sobie tylko wyobrazić, z jednej strony doskonale okopane i zamaskowane oddziały carskie wspierane przez własną artylerię, a z drugiej strony nacierające w trudnym terenie porośniętym gęstym lasem oddziały niemieckie wspierane jednak ogniem swojej polowej artylerii i ciężkich dział z okolic Glinika. Samo przygotowanie artyleryjskie między 17 a 18 musiało wzgórze Wilczaka obrócić w perz, a przecież ostrzał tej rosyjskiej fortecy – jak nazwał Wilczak Francois – prowadzony był już kilka godzin wcześniej.
O ile 267 P.R.I.R. donosił jedynie iż „straty były niewielkie”4 (dzień wcześniej pułk stracił 6 oficerów i 129 żołnierzy, a rannych zostało 561 żołnierzy), to 271 P.R.I.R. meldował, że 3 maja stracił 31 zabitych i 123 rannych w tym trzech oficerów, a do niewoli wziął 600 Rosjan5 (dzień wcześniej pułk stracił 36 zabitych i 150 rannych). Nawet jeśli 267 P.R.I.R. poniósł mniejsze straty to można raczej śmiało przyjąć, że po stronie 81 i 82 DP zginęło około 50 żołnierzy, a rannych było pewnie około 200. W swojej książce „Gorlice 1915” generała Hermanna von Francoisa podaje następujące straty dla poszczególnych dywizji i są to straty w wyniku działań od 2 do 5 maja 1915 roku włącznie:

W tym okresie XLI Korpus stracił 18 oficerów i 655 żołnierzy zabitych, 56 oficerów i 2202 żołnierzy zostało rannych, co najciekawsze zaginęło 200 żołnierzy w wyniku „nocnej bitwy o Wilczak” 6. Bardzo ciekawa informacja i podawana zupełnie bezkrytycznie przez wielu autorów. Jeśli w ciągu czterech dni działań wojennych tylko w czasie jednej potyczki zaginęło aż 200 żołnierzy, to jakim cudem w pozostałe dni nie było w ogóle zaginionych?
Obawy dowódców XLI Korpusu o możliwy kontratak wcale nie były tak bezpodstawne. Wojska rosyjskie planowały taki kontratak, świadczy o tym dokument z 3 maja 1915 roku z godziny 23:35 (nr 181)3 w którym czytamy:
(…) Generał porucznik Protopopow z oddziałami 31., 61. i 63 dywizji piechoty oraz artylerią ma zaatakować nieprzyjaciela znajdującego się przed nimi, na północ od szosy Jasło-Biecz.
Generał porucznik Artemjew z powierzoną mu 52. Dywizją Piechoty (…) zlokalizowanymi w rejonie od rzeki Ropy do wzgórze 319, na zachód od Osobnicy, o świcie atakuje wroga w strefie między liniami: szosy Jasło, Biecz, wieś Moszczenica, wzgórze 319 Wójtowa, Libusza, Mszanka.

Polegli
I znów wrócę do cmentarza nr 104 na Wilczaku, Oktawian Duda w swojej książce „Cmentarze I wojny światowej w Galicji Zachodniej” zapisał:
W 8 grobach zbiorowych i 5 pojedynczych pochowano 33 żołnierzy (w tym 22 rosyjskich) poległych w maju 1915 r. w walkach o wzgórze Wilczak na podejściach do Biecza.
i właśnie chyba ten wpis spowodował powstanie przekazu, że cmentarz na Wilczaku jest miejscem spoczynku zdobywców i obrońców wzgórza. Próżno wśród pochowanych na nim szukać żołnierzy 267 i 271 P.R.I.R. Wg spisu nie pochowano na nim ani jednego żołnierza z pułków 81 i 82 DP które szturmowały Wilczak, spoczywają na nim za to żołnierze 57 I.R. wchodzącego w skład 12 DP VI Korpusu który teoretycznie nie brał udziału w walkach o Wilczak. Jak już wspomniałem dokumentacja archiwalna dla tego cmentarza to raptem 5 zdigitalizowanych stron zawierających jedynie polski odpis spisu poległych, ale zachowała się też jedna karta ewidencyjna poległego Antona Liszka z 57 I.R. a w niej czytamy, że poległ on „bei Strzeszyn Wilczak”, skąd więc żołnierz 12 DP pod Wilczakiem?

Sprawa mimo, że wygląda tajemniczo nie jest żadną sensacją. 3 maja 1915 roku pułki wchodzące w skład 12 DP – w tym 57 I.R. – idąc w wyznaczonej linii natarcia po prawej sąsiadowały z 81 DP i właśnie pułk 57 szedł na styku obu dywizji. Jak pisze we wspomnieniach generał Latinik8, to m. in. 57 I.R. brał udział w zdobyciu rosyjskich pozycji na wzgórzu Dział Krzemienny i o godzinie 15:30 został wsparty przez 100 p.p. gen. Latinika który tak opisał zdobycie wzgórza:
Podczas natarcia w terenie trudnym, częściowo gęsto zalesionym, poprzerzynanym jarami, wąwozami i urwiskami, nie łatwo było zaiste utrzymać kierunek. To też pomieszały się ze sobą oddziały prawie wszystkich pułków.
Nie trudno więc się domyślić, że operujący na styku dwóch korpusów 57 I.R. w trakcie walk w rejonie Działu Krzemiennego mógł wymieszać się z oddziałami 267 P.R.I.R. i stąd żołnierze „tarnowskiego” pułku mogli zginąć w walkach u stóp Wilczaka. Ze spisu wiemy też, że na cmentarzu pochowano Wojciecha (Adalberta) Pietke z 56 I.R. „wadowickiego” pułk piechoty. 3 maja po ciężkich stratach w pierwszym dniu ofensywy 56 pp szedł w drugim rzucie za oddziałami 100 pp, 57 pp i 3 pp, a w czasie walk o Dział Krzemienny stanowił on rezerwę szturmujących pułków. Tak więc i tutaj łatwo mogło dojść do zmieszania się żołnierzy 56 I.R. z żołnierzami innych pułków stąd i obecność tego konkretnego żołnierza w rejonie Wilczaka nie powinna nikogo dziwić.
Gdzie zatem pochowano obrońców i atakujących twierdzę Wilczak? 9
Jeśli chodzi o poległych żołnierzy armii carskiej raczej nie należy przypuszczać by na teren Wilczaka przywożono poległych z innych rejonów Biecza (choć jak wiadomo na cmentarz wojenny nr 106 przywieziono żołnierzy carskich najprawdopodobniej z Binarowej). Wilczak broniła 61 DP w skład której wchodziły m. in. 241 Siedlecki Pułk Piechoty i i 243 Chełmski Pułk Piechoty, jednak czy to żołnierze tych pułków obsadzali Wilczak nie wiem. Jedynie 22 żołnierzy carskich na cmentarzu opodal miejsca zaciętej bitwy, to liczba podejrzanie mała, jednak nie powinna ona dziwić, bo wojna to żadna rycerskość walki, ale przerażający realizm brutalności. Jeśli artyleria XLI Korpusu przez co najmniej kilka godzin ostrzeliwała wzgórze to nie należy spodziewać się odszukania w okopach dużej liczby żołnierzy, których można było pochować w sposób godny. Taki ostrzał musiał zmasakrować zwłoki żołnierzy poległych w okopach, często powodując niemożliwość ich pochowania w sposób inny niż zgromadzenie szczątków ciał i złożenia ich we wspólnej mogile bez możliwości stwierdzenia dokładnej liczby zabitych.

Jak ciężki był to ostrzał niech zaświadczą liczby. Artylerię dywizyjną 82 DP stanowiła 82 Brygada Artylerii Polowej7, w skład której wchodziło w sumie 48 lekkich dział, a jej wsparcie stanowiła artyleria przydzielona XLI Korpusowi składająca się baterii 15 cm haubic (4 działa), baterii dział 12 cm (4 działa), baterii dział 10 cm (4 działa), dwóch baterii moździerzy (8 luf), oraz z 12 lekkich, 4 średnich i 2 ciężkich moździerzy. Dlatego sądzę, że wielu z nich na pewno nadal spoczywa na wzgórzu Wilczak na wieczność pogrzebanych w pięciu liniach okopów.

Czy zatem spotkał ich los gorszy od tych który spoczęli na cmentarzu nr 104 na Wilczaku? Patrząc na stan cmentarza śmiem twierdzić, że to jednak mogiła w zapomnianym okopie jest godniejszym pochówkiem niż na tym cmentarzu.
Gdzie należy szukać poległych żołnierzy 81 i 82 DP szturmujących wzgórze Wilczak? Przeglądając dokumenty ciężko powiedzieć. Dzięki pracy Magdy Szczygieł i zindeksowaniu poległych na bieckich cmentarzach pierwszowojennych wiem, że w Bieczu na cmentarzu nr 105 i 109 pochowano łącznie 18 żołnierzy armii niemieckiej, w tym pięciu z 271 P.R.I.R., trzech z 267 P.R.I.R. i pięciu z 268 P.R.I.R. – niewielu patrząc jak potężna była to bitwa. Analizując pierwotne miejsca pochówków wszyscy oni zmarli w oddaleniu od Wilczaka (Belna lub Przedmieście) albo na gruntach szpitalnych, jedynie co do Gregora Neumanna z 271 P.R.I.R. i Maxa Jagowa z 268 P.R.I.R. nie mamy pewności czy ich mogiły pierwotnie znajdowały się na wschód od Biecza, sugeruje to jedynie numer grobu pierwotnego. Gdzie szukać pozostałych? Sugerując się przynależnością pułkową znajdziemy ich na cmentarzu nr 102 w Wójtowej i na cmentarzu nr 103 w Pagorzynie, jednak jest to fałszywy trop, gdyż czytając spisy poległych łatwo sprawdzimy, że polegli oni blisko miejsc w których utworzono w/w cmentarze. Kolejny trop wiedzie na cmentarz nr 125 w Zagórzanach, gdzie spoczywa 29 żołnierzy 81 i 82 DP, wszyscy oni (poza jednym) zginęli 3 maja 1915 roku, ale ponownie śledząc spis poległych – w przypadku cmentarza w Zagórzanach jest on aż w 3 wersjach spisanych przez urzędników CK – żaden żołnierz nie zginął bliżej Wilczaka niż przy skrzyżowaniu drogi Zagórzany – Kobylanka, a więc w miejscu gdzie 271 P.R.I.R. dostał się pod ostrzał rosyjski z Wilczaka. Sprawdziłem również zapisy dotyczące poległych 3 maja 1915 roku a pochowanych na cmentarzu nr 99 w Kobylance, tam również próżno szukać zapisów o śmierci na Wilczaku. Gdzie więc pochowano poległych w czasie szturmu na Wilczak nie mam pojęcia. Wilczak jako lokalizacja pierwotnych pochówków żołnierzy XLI Korpusu nie pojawia się w spisach poległych, a raczej trudno mi uwierzyć, że nocując na wzgórzu nikt nie grzebał poległych towarzyszy, nawet jeśli w czasie nocnego postoju trwał alarm bojowy i spodziewano się kontrataku Rosjan.
W Archiwum Narodowym w Krakowie w zdigitalizowanych zasobach w dziale „Dokumenty niezidentyfikowane” znalazłem mapę okolic Biecza z 1916 z zaznaczonymi cmentarzami nr 104, 105 i 109, oraz pięcioma innymi miejscami (w tym trzema w okolicy Wilczaka), które opisano numerami cmentarzy obecnie istniejącymi . Na mapie widnieje podpis T. Oplocký, a w lewym dolnym rogu widzimy pieczęć następującej treści:
C.K. Dowództwo Wojskowe Kraków.
Porucznik Günther
niemiecki oficer przydzielony przez Królewskie Pruskie Ministerstwo Wojny.

Sugerując się tą pieczęcią myślałem, że to właściwy trop poszukiwań, ale wskazane lokalizacje w okolicy Wilczaka, patrząc na ich docelowe miejsce ekshumacji również nie pokazują mogił pruskich żołnierzy – dwie u stóp Wilczaka ekshumowano na Wilczak, więc albo były to mogiły tymczasowe żołnierzy carskich, albo żołnierzy 57 I.R., mogiła przeniesiona z drogi Strzeszyn-Biecz na cmentarz na Harcie sugerując się kierunkiem natarcia oddziałów mogła skrywać poległych żołnierzy 57 I.R. ale na podstawie zachowanych zapisów trudno jest to dzisiaj ustalić.
Warto jeszcze wspomnieć kim był Tomas Oplocký cytując część wpisu z forum austro-wegry.eu:
Urodził się w 1874 r. w morawskiej gminie Nezamyslice / Nezamyslitz, między Brnem a Kromieryżem. Służbę rozpoczął w 1895 roku, a superarbitrowany został w 1902. Formalnie należał do batalionu zapasowego LIR. (Sch.R.) 13 z Ołomuńca. Z zawodu był koncesjonowanym budowniczym.
Współpracował z Hansem Mayrem w okręgu III, a od grudnia 1916 roku objął kierownictwo tzw. „Magora-Partie”, wydzielonego oddziału, zajmującego się budową cmentarzy w zachodniej części okręgu I, czyli zaprojektowanych przez Dušana Jurkoviča. Pod względem ekonomiczno-administracyjnym i wojskowym wydzielony oddział podlegał pod Schlachtfeldaufräumungsabteilung III w Gorlicach.
Polski cmentarz na Wilczaku
Jak ognia unikam przypinania narodowych plakietek do nekropolii pierwszowojennych, jednak w tym wypadku nie mogę o nim napisać inaczej. Niestety „polski” nie tylko przez spoczywających na nim poległych, „polski” bo i stan jego właśnie „polski” – i niech nie czuje się nikt urażony, bo gdyby nie społecznicy, pasjonaci historii i lokalni społecznicy, większość cmentarzy z „galicyjskiej czterysetki” tak wyglądałaby jak cmentarz na Wilczaku (tu nie leży żaden Legionista, ani żaden oficjel nie dostanie się nań nie ubrudziwszy garnituru)!
O poległych żołnierzach rosyjskich już wspomniałem, nie wiem czy Wilczak bronił 241 Siedlecki Pułk Piechoty, czy może 243 Chełmski Pułk Piechoty, ale były one w składzie 61 Dywizji Piechoty która broniła właśnie tego odcinku frontu, więc możliwe jest, że w ich szeregach byli również Polacy.
Co do zidentyfikowanych żołnierzy armii austro-węgierskiej pewność mam już całkowitą.
Zacznę od Stanisława (w spisie Stanislaus) Zająca, który tak mnie poraził w spisie wykonanym przez urzędnika UONGW w II RP. Przeglądając spisy wykonane po I wojnie światowej (zazwyczaj są to po prostu odpisy spisów austriackich) urzędnicy często na siłę chcieli przy zmarłych żołnierzach określić ich narodowość i można spotkać się z dopiskiem „P” czyli Polak , „N” Niemiec, „A” Austriak. Stanisław Zając z Lipowej w okręgu Żywiec, kraj „Galizien” pochowany w grobie nr 12 na cmentarzu wojennym nr 104 Strzeszyn Wilczak miał przy sobie adnotację „Austriak”.
Wraz z nim pochowano w tym samym grobie następujących „Austriaków”:
- Franciszka (Franza) Romiana z Kończysk w okręgu Brzesko, kraj Galizien,
- Franciszka (Franza) Padlo z Rawki w okręgu Tarnów, kraj Galizien,
- Antona Liszka z Maszkienic w okręgu Brzesko, kraj Galizien.
W grobie nr 5 spoczywa Andrzej (Andreasa) Raczka z Gorajowic w okręgu Jasło, kraj Galizien.
W grobie nr 6 spoczywa Paweł (Paul) Chomik z Krempnej w okręgu Jasło, kraj Galizien.
W grobie nr 7 spoczywa Anton Turaj z Zabłędzy w okręgu Tarnów, kraj Galizien.
Wszyscy oni byli żołnierzami 57 I.R.

Ostatnim zidentyfikowanym żołnierzem spoczywającym na cmentarzu na Wilczaku jest Adalbert (Wojciech) Pietka z 56 I.R., niestety nie znaleziony w Sterbregistrer, z listy strat wiemy że pochodził ze wsi Ujsoły w okręgu Żywiec, kraj Galizien.

Tak, żaden z nich „nie był” Polakiem, ale po śmierci spotkał ich prawdziwie polski szacunek dla historii, prawdy i pamięci.
W dokumentach 57 I.R. znalazłem jeszcze jedną ciekawostkę związaną z cmentarzem w Strzeszynie. W Sterbregister znalazłem informację o śmierci w Strzeszynie w dniu 3 maja 1915 roku Thaddeusa Hahna i pochowaniu go na cmentarzu w Strzeszynie. Wszyscy pozostali żołnierze 57 I.R. których pochowano na Wilczaku też mają adnotację o pochowaniu w Strzeszynie. Spis dla cmentarza wojennego nr 104 milczy o takim żołnierzu jednak w spisie dla cmentarza wojennego nr 106 w Bieczu w grobie nr 48 znajdziemy Karla Hahna (data śmierci 8 maja 1915). Rozbieżności zatem jest sporo, ale zgadza się stopień żołnierza (Korp.). Najciekawszy w tym jest fakt, że w spisie dla cmentarza 106 jest adnotacja, że ekshumowano go ze Strzeszyna, a patrząc na numer pierwotny grobów, wraz z nim ekshumowano ośmiu żołnierzy rosyjskich.
Cmentarze starano się umieszczać w bliskości pól walki lub na ich faktycznym miejscu. Hołdowano tu antycznej zasadzie świętości pola bitewnego i związkowi poległego z ziemią, za którą oddał życie. (…) Jeśli to było możliwe, wybierano miejsca na takich zboczach wzgórz, by umożliwiały zwrócenie zwłok żołnierzy w stronę południowych krain Monarchii, tam, skąd pochodzili. Ta idea „pięknego odpoczywania” nawiązywała do tradycji grobów romantycznych bohaterów, umieszczanych na łonie natury, w dzikości ostępów leśnych, w groźnym krajobrazie gór i wśród cichych pól. 10
Tak pięknie można byłoby opisać cmentarz wojenny nr 104, gdyby jeszcze istniał …

Bardzo serdecznie dziękuję Staniemu z forum austro-wegry.eu za udostępnienie mi stron Zwischen Somme und Pripjet : Geschichte des Reserve-Infanterie-Regiments Nr. 271 im Weltkriege 1914 bis 1918 Maxa Bierwagena opisujących działania 271 P.R.I.R.
Artykuł nie powstałby bez Magdy Szczygieł, która w tajemniczy dla mnie sposób odnajduje w internecie masę dokumentów i publikacji normalnie przeze mnie nieodnajdywalnych, podsyła mi linki, dokumenty i ciągle zadaje nowe pytania nawet nie pytając o nic. Znalezienie w Sterb register 57 I.R. wszystkich spoczywających na Wilczaku, stworzenie indeksu pochowanych na bieckich cmentarzach pierwszowojennych to jej benedyktyńska cierpliwość. Bardzo serdecznie dziękuję za pomoc.
Źródła:
- Piotr Szlanta, Gorlice-Tarnów 1915
- Oskar Tile von Kalm, Gorlice, Oldenburg Berlin 1930
- Gorlicka operacja. Sbornik dokumentów, Moskwa 1941.
-
Königlich Preußisches Reserve-Infanterie-Regiment Nr. 267 im großen Kriege 1914/1918
- Max Bierwagen, Zwischen Somme und Pripjet : Geschichte des Reserve-Infanterie-Regiments Nr. 271 im Weltkriege 1914 bis 1918.
- Gorlice 1915, Przełom karpacki i wyzwolenie Galicji, von Francois, Lipsk 1922.
- Paweł Kukurowski, Materiały z konferencji Znaki Pamięci III – śladami wielkiej wojny, Wrocławianie pod Gorlicami. Działania niemieckiej 82 Rezerwowej Dywizji Piechoty w dniach 2-6 maja 1915 roku.
- Generał F.K. Latinik, Żołnierz polski pod Gorlicami 1915. Krosno 2023.
- Jerzy J.P. Drogomir, Polegli w Galicji Zachodniej 1914-1915 (1918), tom I.
- Agnieszka Partridge, Otwórzcie bramy pamięci. Cmentarze wojenne z lat 1914-1918 w Małopolsce. Kraków 2005